KARDYNAŁ WŁADYSŁAW RUBIN – WIELKI POLAK W SŁUŻBIE BOŻEJ
Wśród polskich uchodźców, przybyłych ze Związku Sowieckiego do Libanu przez Iran, Irak i Palestynę wyróżnił się młody kleryk – przyszły kardynał Władysław Rubin. W książce „Pod cedrami Libanu”, Wacław Netter, towarzysz niedoli, pisze: „Znane nam dobrze przysłowie mówi, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, ale rzadko się zdarza, że prowadzą przez Sybir. Taką właśnie drogę odbył w swej życiowej wędrówce do godności kardynalskiej ks. Władysław Rubin. Życie Jego kształtowało się niejako pod znakiem Świętej Trójcy, w trzech głównych etapach, które wywarły wpływ na Jego szeroką działalność duszpasterską, biskupią i kardynalską. Trzy główne miasta wyznaczyły Jego szlak życia: Lwów, Bejrut i Rzym”.
Urodzony w Tokach, od dziecięcych lat przejawiał głęboką wiarę. Nic więc dziwnego, że po maturze wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Lwowie, aby poświęcić swoje życie Bogu w służbie duchownej ludzi. Cytowany p.Netter oświadcza: „W polskim Lwowie, które to miasto bardzo kochał, uformował swój kościec moralny, charakter, i tam też zrodziło się powołanie do służby kapłańskiej. Z ziemi rodzinnej wyniósł patriotyzm, miłość ojczyzny, otwartość serca, przyjaźń wobec bliźnich, kresową twardość charakteru i lwowski humor”.
Druga wojna światowa przerwała dalszy ciąg studiów. Hitlerowcy zagarnęli zachodnią część kraju, Związek Sowiecki zajął część wschodnią. Wskutek tego wszystkich podejrzanych o jakąkolwiek działalność polityczną wywieziono w głąb Rosji, a sprowadzono Ukraińców. Jak inni, kleryk Rubin doświadczył ciężkiego życia polskich tułaczy po sowieckich łagrach i obozach przymusowej pracy. Został przeznaczony do wyrębu lasu. Po trudnych rozmowach Sikorski-Majski zawarli umowę, pozwalającą polskim uchodźcom wydostać się na wolność. 20-go stycznia 1943 klerycy otrzymali dokumenty zwalniające. Przybyli do Bejrutu 8-go lutego wieczorem. Wśród wybranych kleryków było 4 Jezuitów.
Dawny kleryk Józef Janus, następnie jezuita i misjonarz w krajach Afryki, w przenikliwy sposób odzwierciedla osobowość kolegi Rubina: „W tej małej grupie Władek Rubin odznaczał się czymś trudno uchwytnym. Bardzo bezpośredni i przyjacielski, choć raczej nieśmiały, nie narzucający się. Trzeba go było więcej odgadywać niż poznawać. Nie lubił się wyróżniać. Brał innych raczej cierpliwością i pogodą usposobienia, mimo że zdarzały mu się chwile jakiejś melancholijnej zadumy. Zawodził wówczas dumki i marzył o stepach Podola, gdzie się urodził, tuż nad granicą bolszewicką, w Tokach. Kresowa dusza, nastrojona lirycznie. (…) Świetnie pływał i lubił demonstrować rozmaite style w basenie seminaryjnym. Z zamiłowaniem grał w siatkówkę, twierdząc że potrzebuje ruchu. Nie przewidywał ile <ruchu> ma dla niego w zanadrzu Opatrzność na wszystkich kontynentach świata. W seminarium powierzono Mu urząd bidella tj. takiego co wszystko za innych załatwia i jest pośrednikiem między przełożonymi. Ale istotnie trudno było o lepszy wybór, gdyż do tego potrzebny był takt, spokój, opanowanie i delikatność. Służył innym pomocą bez pańskiego gestu i ostentacji, choć nieraz dużo go to kosztowało czasu i poświęcenia. Ale taki już był”.
Kleryk Rubin skończył studia kapłańskie w roku akademickim 1946. Z gorliwością i sumiennością młodego neoprezbitera chwycił się za pracę apostolską, którą powierzył mu ks.Kantak, mianowany dziekanem polskiego duszpasterstwa wśród uchodźców polskich w Libanie. Pełen zapału, ks.Rubin cieszył się charyzmatem proroków w głoszeniu Słowa Bożego: tak go widzieli i oceniali koledzy i wierni. Przykłady można by było mnożyć. Danuta Więckowska-Gurowska pisze o własnym przeżyciu: „Zebranie prowadził ks.Rubin. (…) mimo woli zaczęłam przysłuchiwać się przemówieniu młodego księdza. Mówił bardzo ładnie, bez frazesów, nie dobierając słów, a jednak pamiętam je do dzisiaj. Mówił o Matce Boskiej, tej pełnej najpiękniejszych cnót, Matce Zbawiciela, którą one, zebrane tam, będą starać się naśladować zawsze i wszędzie, na jakąkolwiek placówkę powoła je Bóg. Szczera, serdeczna atmosfera panująca w pokoju objęła także i mnie („Pod cedrami Libanu”).
Duszpasterstwo ks. Rubina poszerzyło się kiedy otrzymał wezwanie do Rzymu. Zaczął się trzeci etap…
Kardynał Władysław Rubin z Polonią, Bejrut 1968
Ks.Rubin – jak i inni księża wyświęceni w Libanie – miał nadzieję wrócić do Ojczyzny. Kiedy było już jasne, że jego rodzinne strony nie wrócą do Polski, zwykł mawiać: „Ja się nigdzie nie pcham. Dla księży jest tyle roboty, że Pan Bóg i dla mnie coś obmyśli.’ I rzeczywiście obmyślił biskupstwo.
Po studiach, jego obowiązki pastoralne powiększyły się. W latach 1953-58 pełnił pracę duszpasterską wśród Polaków we Włoszech. W 1959r., Prymas Polski Kardynał Stefan Wyszyński mianował go rektorem Papieskiego Kolegium Polskiego w Rzymie, placówki dla księży, studiujących na uczelniach rzymskich. Po śmierci Arcybiskupa Gawliny, ks.Rubin zastąpił go jako regent polsko-rzymskiego kościoła św.Stanisława Kostki, patrona młodzieży (kościół ten to nie tylko zabytek, to cenny centralny ośrodek duszpasterstwa emigracji, biuro Episkopatu Polski, ośrodek informacyjny dla pielgrzymów, a przede wszystkim symbol związku Polski ze Stolicą Apostolską). W listopadzie 1964r. otrzymał sakrę biskupią z rąk Prymasa. W swoim herbie umieścił słowa: Crux Domini spes et victoria (Krzyż Pański nadzieja i zwycięstwo). Otrzymał funkcję Delegata Prymasa Polski do spraw Duszpasterstwa Emigracji Polskiej na całym świecie. Rozpoczął wizytacje ośrodków polskich na wszystkich kontynentach świata, niosąc pomoc duchową największej polskiej „diecezji”, liczącej około 10 milionów wiernych.
Do tych wszystkich obowiązków przybyły jeszcze inne: 27 lutego 1967 roku został mianowany Sekretarzem Generalnym Synodu Biskupów, a w czerwcu 1979 roku papież Jan Paweł II wyniósł go do godności Księcia Kościoła nadając mu biret kardynalski. Nowy Kardynał objął Kongregację Kościołów Wschodnich. Miał dobre przygotowanie do tej służby: we Lwowie poznał Kościół unicki ukraiński i ormiański, a w Bejrucie barwną mozaikę kościołów i obrzędów. Wizytował Kościoły Wschodnie w Indiach, Kanadzie, Francji. W tym nawale pracy znajdował czas dla przyjaciół. Parę razy odwiedził „Bejrutczyków” w Londynie i serdecznie przyjmował ich w Stolicy Apostolskiej. Miał plany dalszych odwiedzin, ale uniemożliwiła je uciążliwa i postępująca choroba. Wacław Netter dodaje: „Po raz ostatni odwiedziłem chorego przyjaciela na kilka miesięcy przed śmiercią. Trzymałem o go za rękę wspominając nasze wspólne dawne czasy. Czasami otwierał oczy, z lekka się uśmiechał, jak gdyby rozumiejąc co do niego mówiłem”.
P.Netter asystował także przy zamknięciu i opieczętowaniu trumny przed ostatnią podróżą do Polski. Jemu też zawdzięczamy opis tego bolesnego powrotu do kraju: „Odbył ją również w trzech etapach. Ojciec św. Jan Paweł II odprawił w Bazylice św. Piotra uroczystą Mszę rekwialną, przed głównym ołtarzem, w obecności 30 kardynałów, licznych biskupów, członków korpusu dyplomatycznego, akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej, współpracowników z Kongregacji, przyjaciół i „Bejrutczyków”. Z Rzymu ciało Zmarłego przewieziono samolotem do Warszawy, gdzie w kościele św. Krzyża liczni wierni i duchowni oddawali cześć i modlili się za jego duszę. Na drugi dzień w uroczystej procesji przeniesiono trumnę do katedry św. Jana. Solenne nabożeństwo celebrował Prymas Polski kard. Józef Glemp w asyście wielu biskupów. Ostatni etap podróży zakończył się w Lubaczowie (miasteczko należące do dawnej diecezji lwowskiej). Jego doczesne szczątki spoczęły w krypcie katedry, na skrawku archidiecezji lwowskiej, z której Kardynał wyszedł i do której powrócił. W swym testamencie duchowym napisał: „Ojczyźnie, mojej kochanej Polsce, służyłem wiernie i nigdy nie odstąpiłem od sprawy jej wolności. Proszę Boga o wolność dla Polski i dla Kościoła Świętego, tam gdzie cierpi prześladowania”.
„Bejrutczycy” przyczynili się do budowy Jego sarkofagu w konkatedrze lubaczewskiej, ufundowania tablicy w katedrze lwowskiej, w kościele św. Stanisława w Rzymie. Mons. Lino Lozza, rektor kościoła tytularnego Księdza Kardynała, tak napisał o zmarłym Kardynale: „Gdybyśmy szukali klucza do odkrycia sekretu Jego nieustannej łagodności, tego charyzmatu Jego duszy, sekretu Jego miłości wzrastającej przez lata, którą promieniował jako mąż naprawdę cichy i pokornego serca, odnajdziemy ten klucz raczej w umiłowaniu bez reszty krzyża Zbawiciela, który nosił w swoim sercu, aniżeli jako hierarcha na piersi, czy w herbie”
25. rocznica śmierci Kardynała Władysława Rubina
Drogami świata przybył do Lubaczowa
Mało kto wie, że wielki Polak w służbie Bożej i Kościołowi kardynał Władysław Rubin pochowany jest w krypcie konkatedry w Lubaczowie, w małym 13-tysięcznym papieskim miasteczku. Zmarł w Rzymie, 28 listopada 1990 roku. Jego wolą było spocząć na rodzinnej ziemi archidiecezji lwowskiej. To pragnienie spełnił administrator apostolski Archidiecezji Lwowskiej z siedzibą w Lubaczowie – tzw. Archidiecezji w Lubaczowie – biskup Marian Jaworski. 3 grudnia 1990 roku doczesne szczątki kard. W. Rubina spoczęły w sarkofagu lubaczowskiej prokatedry. Ks. Wacław Szetelnicki napisdał o Nim książkę pt. „Lwowianin na drogach świata”.
Drogami świata do Rzymu
Droga życiowa Władysława Rubina zaczęła się w Tokach koło Zbaraża, gdzie urodził się 20 września 1917 roku. W Tarnopolu ukończył gimnazjum. Wybuch wojny przerwał studia na Wydziale Teologicznym oraz Prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. W tym polskim mięście, które bardzo kochał, uformował swój kościec moralny i charakter, nauczył się otwartości serca, przyjaźni do ludzi, patriotyzmu i miłości do Ojczyzny. Jako żołnierz 54. pułku piechoty wziął udział w kampanii wrześniowej 1939 r. od Ćmielowa do Żółkwi. Pułk został rozbity, a on wstąpił do Związku Walki Zbrojnej. Za zgodą Lwowskiej Komendy ZWZ chciał przedostać się na Węgry i do Francji, do tworzonej Armii Polskiej. Próba ta nie powiodła się. W. Rubin został aresztowany, uwięziony i osądzony na 5 lat obozu – łagru. Wyjechał do niego 22 grudnia 1940 r. W Jarcewo pod Archangielskiem pracował przy wyrębie lasu. Zawarty układ Sikorski – Majski pozwolił uchodźcom uzyskać wolność. Zwolniony z łagru W. Rubin dotarł do dowództwa Armii Polskiej stacjonującej w Buzułuku Jesienią 1942 r. Armia ta opuściła ZSRR i znalazła się w Iraku. Tam otrzymał zgodę na kontynuowanie studiów teologicznych. Ciężarowym samochodem przebył długą drogę, przez Palestynę dotarł na Uniwersytet św. Józefa w Bejrucie. Po czterech latach studiów święcenia kapłańskie otrzymał 30 czerwca 1946 r. z rąk abp. Remy Lepetrea. Pracował jako kapelan szpitala w Bejrucie. Abp E. Baziak skierował go na studia do Rzymu. Rozpoczął je we wrześniu 1949 r. i zakończył doktoratem z prawa kanonicznego. Następnie pracował w Centralnym Ośrodku Duszpasterstwa Emigracji w Rzymie, opiekował się Polakami we Włoszech, był rektorem Papieskiego Kolegium Polskiego w Rzymie. Papież Paweł VI 17 listopada 1964 r. wyniósł go do godności biskupiej, a sakrę otrzymał z rąk Prymasa Stefana Wyszyńskiego. Współkonsekratorami byli: abp Karol Wojtyła i bp Stefan Bareła. Był biskupem pomocniczym Prymasa Polski dla Duszpasterstwa Emigracji. Wizytował ośrodki polskie na wszystkich kontynentach świata, niosąc pomoc duchową największej „diecezji” liczącej około 10 milionów wiernych. 27 lutego 1967 roku został mianowany Sekretarzem Generalnym Synodu Biskupów. „Mając na uwadze wszystkie położone przez niego zasługi i całe bogate doświadczenie, na Konsystorzu, 30 czerwca 1979 roku postanowiłem go wynieść do godności kardynalskiej, biorąc zaś pod uwagę jego znajomość historii i liturgii Kościołów Wschodnich, w roku 1980 mianowałem go prefektem Kongregacji do spraw tychże Kościołów, przygotowującej wówczas ostateczną wersję Kodeksu Prawa Wschodniego” – powiedział papież Jan Paweł II. Tę niezwykle owocną pracę kard. Władysława Rubina przerwała długa i ciężka choroba. Zmarł w wieku 73 lat. W swym testamencie duchowym napisał: „Ojczyźnie, mojej kochanej Polsce, służyłem wiernie i nigdy nie odstąpiłem od sprawy jej wolności. Proszę Boga o wolność dla Polski i dla Kościoła Świętego, tam gdzie cierpi prześladowania”.
Pogrzeb śp. Kardynała
Pogrzeb kard. Władysława Rubina odbył się w trzech etapach. Najpierw 30 listopada 1990 roku Ojciec Święty Jan Paweł II odprawił w Bazylice św. Piotra uroczystą Mszę przed głównym ołtarzem, w obecności 24 kardynałów, licznych biskupów, pracowników Kurii Rzymskiej, członków korpusu dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej, współpracowników z Kongregacji i przyjaciół. W homilii Ojciec Święty ukazał sylwetkę zmarłego Kardynała i powiedział: „Chcę powiedzieć to jako twój przyjaciel i jako Biskup Rzymu – byłeś godnym synem naszej ukochanej Ojczyzny! Kraj nasz, który przebył długą i uciążliwa drogę w swych dziejach, doprawdy może być z Ciebie dumny! Także Kościół dziękuję Ci dzisiaj, za ten ogrom pracy dokonanej w służbie Prawdy, Świętości i Miłości. Czyniłeś to wszystko w duchu szczególnej wrażliwości ekumenicznej oraz z ewangeliczną łagodnością i wyrozumiałością”. Z Rzymu ciało zmarłego Kardynała przewieziono samolotem do Warszawy, gdzie w kościele św. Krzyża liczni wierni i duchowni oddawali cześć i modlili się za jego duszę. Nabożeństwu żałobnemu przewodniczył abp Józef Kowalczyk, Nuncjusz Apostolski. 2 grudnia w uroczystej procesji przeniesiono trumnę do katedry św. Jana. Mszę św. celebrował Prymas Polski kard. Józef Glemp w asyście około 20 biskupów z całej Polski. Ostatni etap podróży zakończył się w kresowym Lubaczowie, przynależnym do 1991 roku do Archidiecezji Lwowskiej, której stolicą było to miasto przez 45 lat. Uroczystościom pogrzebowym w Lubaczowie, w asyście 15 biskupów, przewodniczył bp Marian Jaworski, spadkobierca bogatego dziedzictwa metropolii lwowskiej. W wygłoszonej homilii ukazał sylwetkę, koleje losu i wielkie zasługi Zmarłego, nazywając Go „chlubą archidiecezji lwowskiej”. Pod koniec homilii powiedział: „Dziękujemy Ci, Księże Kardynale, że chciałeś spocząć w swojej Archidiecezji. Ta ziemia na której się znajdujemy, naznaczona jest obecnością wielkich i świętych postaci – św. Alberta Chmielowskiego i służebnicy matki Bernardyny Jabłońskiej. Ta ziemia będzie posiadała także Twoje doczesne szczątki, znak ofiarnego posługiwania Rodakom i Kościołowi, znak tego, co oznacza wierność. Kiedy dzisiaj oddajemy Twoją duszę dobremu Bogu, prosimy Ciebie, ukazuj nam w naszych czasach jak mamy służyć Bogu i Ojczyźnie, jak przez wierność Krzyżowi Chrystusa i my mamy uczestniczyć w Jego zwycięstwie”. Ostatnie modły w krypcie lubaczowskiej prokatedry odmówił abp Janusz Bolonek, nuncjusz apostolski z z Wybrzeża Kości Słoniowej, uczeń i wychowanek kard. Rubina. Po długiej wędrówce „na drogach świata” śp. Kardynał W. Rubin spoczął wśród swoich, otoczony miłością i pamięcią kresowego ludu polskiego.
Papieska modlitwa przy sarkofagu śp. Kardynała
Podczas czwartej pielgrzymki do Ojczyzny Ojciec Święty Jan Paweł II nawiedził Lubaczów.2 czerwca 1991 roku modlił się w Sanktuarium przed cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej, który koronował 19 czerwca 1983 roku na Jasnej Górze. Poświęcił nowo zbudowaną prokatedrę. Nawiedził w niej kryptę, by modlić się przy sarkofagu pochowanego w nim kard. Władysława Rubina. W wygłoszonej homilii powiedział: „Tak. Ogromna jest wymowa tej lubaczowskiej prokatedry. Znaczenie jej jeszcze powiększył fakt, że w ostatnich miesiącach roku ubiegłego tutaj złożono doczesne szczątki śp. kardynała Władysława Rubina. To inny jeszcze wymiar symbolu, który kryje w sobie ta świątynia. Zmarły w Rzymie po długiej i uciążliwej chorobie, Kardynał wrócił na miejsce, z którego rozpoczęła się jego życiowa wędrówka w czasie drugiej wojny światowej. Rozpoczął ją, jako jeden z tylu rodaków deportowanych w głąb Związku Radzieckiego, by z kolei wraz z armią generała Andersa wyruszyć na Zachód. Droga powołania kapłańskiego, zapoczątkowana we Lwowie, dojrzała w Libanie, aby przygotować przyszłego biskupa Polaków na emigracji, a z kolei pierwszego sekretarza generalnego Synodu Biskupów – i w pewnym sensie organizatora tej doniosłej instytucji Kościoła po Soborze Watykańskim II. Oto inny wymiar symbolu, który tutaj musi się zarysować i dobrze, iż ten człowiek –symbol Polski walczącej i cierpiącej, Polski rozproszonej po świecie, a równocześnie symbol wkładu i uczestnictwa Polski w dziele współczesnej odnowy Kościoła i chrześcijaństwa – dobrze, że ten symbol związał się z lubaczowską prokatedrą”.
Pamięć o Kardynale
W krypcie lubaczowskiej konkatedry, oprócz śp. Kard. Rubina, spoczywają profesorowie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, administratorzy apostolscy Archidiecezji w Lubaczowie, biskupi – Jan Nowicki i Marian Rechowicz. W listopadzie modlimy się zmarłych. Lubaczowianie, pod przewodnictwem biskupów diecezjalnych: Jana Śrutwy, Wacława Depo, a teraz Mariana Rojka oraz biskupa pomocniczego Mariusza Leszczyńskiego, modlili się i modlą za zmarłych i pochowanych w Lubaczowie biskupów. W mieście tym od 15 lat odbywają się Polski Festiwal Pieśni, Piosenki i Poezji Patriotycznej „Bogu i Ojczyźnie”. Od 2010 roku nosi on imię kard. Władysława Rubina. Osobom z i instytucjom zasłużonym w krzewieniu patriotyzmu wręczane są statuetki „Bogu i Ojczyźnie” im. kard. Władysława Rubina. Pierwszą otrzymał kard. Marian Jaworski, metropolita lwowski. Otrzymał ją też nasz tygodnik „Niedziela”. Dziekan lubaczowski ks. kan. Andrzej Stopyra stworzył w Konkatedrze muzeum. Oprócz wielu pamiątek po świętym Janie Pawle II, znajdują się też pamiątki po śp. kard. Władysławie Rubinie.
Adam Łazar