Rozmowa z ks. Tomaszem Źwiernikiem”Dzikim”, kapelanem więzienia w Zamościu.

Skąd taka dziwna ksywka?

– Z seminarium. Podczas rekreacji puszczałem tam swoją muzykę, która dla innych była “dzika”. Ciężkie, gitarowe klimaty. Metalowe, hard core’owe. Aczkolwiek różniące się przesłaniem od zespołów z topu. Ich teksty oscylowały wokół takich pojęć jak wiara, prawda, dobro, pokój.

 – Czy pod względem zainteresowań muzycznych odstawał ksiądz od kolegów z seminarium?

– Byłem outsiderem. Dopłaty do paliwa rolniczego 2019. Do kiedy złożyć wniosek? Wszystko o abonamencie RTV w 2019 roku Oto, co musisz jeść przed snem, by w nocy szybciej spalać tłuszcz SPONSOROWANE Jaka będzie Twoja emerytura? ZUS wyśle wstępne wyliczenia Muzyka, której słuchałem, moje spojrzenie na świat, psuły wizerunek kleryka. Przez to wychowawcy baczniej mi się przyglądali. Po to, by zweryfikować, czy moje zainteresowania wynikają z mody, chęci zamanifestowania czegoś, czy może to raczej kwestia pewnej “inności” danej mi przez Pana Boga, która jednak nie koliduje z realizowaniem powołania.

– Czy jako kleryk miał ksiądz swoją wizję kapłaństwa? Czy byli w niej więźniowie?

– To nie ja wybrałem sobie kapłaństwo, tylko Pan Bóg upominał się o mnie. To długa historia. Na pewnym etapie kapłaństwo było zupełnie nie po mojej myśli. Już jako ksiądz chciałem posługiwać wśród ludzi, wśród których wzrastałem. Moja pierwsza rozmowa z biskupem była taka, że chciałbym pracować z narkomanami, trudną młodzieżą, gdzieś na peryferiach Kościoła. Tak było przez pierwsze 3-4 lata. Jedni moi podopieczni zbliżali się do Pana Boga, inni lądowali w więzieniu. Poszedłem więc za tymi, którzy nadal gubili się Panu Bogu. Praca w więzieniu pochłania. Musiałem podjąć decyzję: albo w to wchodzisz, albo się tylko w to bawisz.

CDN na rekolekcjach!!!!